sobota, 4 maja 2013

Chapter One

Dzień: 20 Maja 
Godzina: 13.43
Miejsce: Niemcy, Dortmund

Z Perspektywy Ashley
Samotność. Czy ktoś kiedykolwiek powiedział ci że wtedy jest najlepiej? Nie. Czy można się wtedy poczuć jeszcze gorzej? Tak. Mi jest jeszcze ciężej. Powoli staczam się wraz z spłatami za kredyt. A moja mama. Jej już nie ma. Nigdy nie wróci. Tak całe trzy lata byłam sierotą, a teraz ledwo co utrzymuje mieszkanie mojej mamy na obrzeżach Dortmundu. Nie umiem normalnie funkcjonować. Tata, nigdy go nie poznałam i chyba nie zamierzam go poznać, nie teraz. Mieszkam tu bite dwa lata i nic nie ogarniam. Nie sprzątam. Nie gotuję. Nie czytam i nie żyję. Do tego straciłam pracę. Nie wytrzymuję. Mam ochotę się zabić. Tak, psycholog nie wytrzymuję psychicznie. Mam za dużo problemów na głowie. Jedyne co teraz mogę zrobić to znaleźć dobrą, porządną pracę. Jedyne co mi teraz przychodzi do głowy to psycholog w szkolę. Chyba to dobry pomysł. Wzięłam do ręki laptopa i zaczęłam przeglądać ogłoszenia o pracę. Prawie każda praca mi odpowiadała, tylko nie było takiej jakiej chciałam z całego serca. Przecież mogę się poświęcić i pracować jako psycholog w szpitalu. Jednak jest ryzyko że jakiś pacjent może mi coś zrobić. Żadne ogłoszenie nie było związane ze szkołą. Bezrobocie. Najgorszy czas w życiu człowieka. Nie dość że jeszcze przez rok muszę spłacać kredyt, to już nie mam pracy. Chyba wszystko jest przeciwko mnie. Zrezygnowana przymknęłam czarne urządzenie i poszłam do kuchni. W końcu czas zjeść śniadanie. Ogólnie to jest mój jedyny posiłek w ciągu dnia, a może był. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej mleko, a z szafki wzięłam płatki czekoladowe. Z trzeciej dolnej szafce zabrałam małą, białą miskę. Łyżka jak zawsze leżała na stole, wzięłam ją do ręki, a później położyłam obok składników mojego śniadania. Do połowy miseczki wsypałam płatki i zalałam je mlekiem. Wszystko wymieszałam srebrną łyżką. Wzięłam do ręki biały przedmiot, w którym już była łyżka i zaniosłam do pokoju. Usiadłam na kanapie i zaczęłam konsumować jakże pyszne śniadanie. Przy okazji włączyłam telewizor. Reporterka właśnie opowiadała co się dzieję na Stadionie Sigunal Iduna Park. Piłkarze właśnie zaczęli trening, a reporterka prowadziła wywiad z trenerem Borussii Dortmund. Na koniec usłyszałam że jego podopieczni potrzebują psychologa. Jak z procy wyskoczyłam z kanapy i pobiegłam po laptopa. Przez godzinę pisałam CV. Można je było wysłać mailem, ale ja wolałam pojechać tam osobiście i zobaczyć jak tam jest. Od 20 lat mieszkam w Dortmundzie, a jeszcze nigdy nie widziałam tego stadionu. Może dlatego że piłkę nożną omijałam wielkim łukiem. Nigdy mnie do niej tak bardzo nie ciągnęło. Weszłam na stronę Borussii i okazało się że jutro można przyjść na otwarty trening chłopaków. Wydrukowałam wszystkie papiery i włożyłam je do czerwonej teczki. Postanowiłam posprzątać w domu, ale tylko postanowiłam. Jednak trzeba było posprzątać dom. Od pamiętnych lat w nim nie sprzątałam. Zajęłam się kuchnią. 

Dzień: 20 Maja
Godzina: 21.46
Miejsce: Niemcy, Dortmund 

Z Perspektywy Ashley         
Zmęczona tym sprzątaniem postanowiłam odpocząć. Rzuciłam się na kanapę i próbowałam zasnąć. Tylko próbowałam, ale po chwili rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Niechętnie wstałam z czarnej kanapy i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i z konana popatrzyłam na osobę stojącą przede mną. 
-Tak? -spytałam mężczyznę starszego od mnie. Był to czarnowłosy chłopak w białej koszulce z czarnym napisem, nie zgłębiałam tego co było napisane na tej koszulce i czarne jak smoła spodnie. 
-Jestem Robert i będę twoim nowym sąsiadem -jedno pytanie czy my jesteśmy na ty? No bo mi się wydaje że nie, ale jak to ja mam krótką pamięć.
-Ta, ciesze się -mruknęłam pod nosem tak cicho żeby Robert mnie nie usłyszał. -Coś jeszcze? 
-Mhh, chciałbym znać twoje imię -powiedział dość głośno, zmierzyłam go wzrokiem. 
-Ashley, Ashley Benson -powiedziałam dość spokojnie żeby nie wystraszyć mojego nowego sąsiada. 
-Nie poznajesz mnie? -spytał, pokiwałam przecząco głową -Naprawdę Robert Lewandowski, gram w Borussii Dortmund, napastnik, przyjaciel Marco Reus'a. Gram w Reprezentacji Polski.
-Piłkarz -wyszeptałam bardziej do siebie niż do niego -A ty nie powinieneś już spać, jest już prawie 22, a jutro zdaje mi się że macie trening, nie? 
-Czyli coś tam wiesz o tej piłce nożnej -mruknął pod nosem myśląc że nie usłyszę 
-Tak, wiem, a po za tym kto normalny przychodzi do ludzi o 22, nie mogłeś tego przełożyć na jutro -podniosłam głos i zamknęłam drzwi przed jego nosem, a później usłyszałam tylko dobranoc od człowieka na którego przed chwilą nakrzyczałam. Wow, właśnie nakrzyczałam na piłkarza, którego możliwe że będę psychologiem, ale znając moje szczęście nim nie zostanę. 
Pełna obaw położyłam się spać. Przez kilka godzin nie mogłam spać, bo myślałam co może się jutro wydarzyć. Około pierwszej w nocy zasnęłam.  

Od Aut. Mamy pierwszy rozdział, mam do was pytanie czy podoba się wam jak piszę? Odpowiedzcie w komentarzu. Tak wiem miał być jedenastego jednak tak się nie mogłam doczekać waszych opinii że musiałam go dodać. Szczerze za bardzo nie przypadł mi do gustu ten rozdział. Jest taki nudny, tak samo jak moja wyobraźnia. Dziękuje za wszystkie komentarze pod poprzednim postem jesteście kochani.To na tyle ode mnie. To do następnego. Pozdrawiam Ta Arbuzowa.
11.05.2013 r.
Przepraszam was ale w tym tygodniu nie uda mi się wstawić nowego rozdziału, może jak będę na zielonej to coś tam napiszę, ale obiecuję wam że rozdział będzie długi. A co do piłki nożnej. Kochanie moje strzeliłeś 2 bramki i to jakie piękne. Co prawda oglądałam transmisje niemiecką i zrozumiałam niewiele. Marco pamiętaj że trzymam za ciebie kciuki przy kolejnym meczu i liczę na to że te bramki strzeliłeś dla nas, dla swoich fanów. 

2 komentarze:

  1. Hej :) Ja się cieszę, że dodałaś nowy rozdział tak szybko :) Od razu powiem szczerze i od serca - nie znam się na piłce nożnej, Lewego kojarzę bo coś tam ostatnio w radio mówili. I tyle.
    Czytam dla samej przyjemności czytania. Bo lubię. Mam nadzieję, że cię to nie razi? Jest jeden plus - nie znajdę żadnych błędów dotyczących omawianych tematów na boisku^^
    Co do twojego pisania - poprawne. Ale widać, że się starasz. Piszesz tak... składnie. Nie wiem jak to powiedzieć, ale wyobrażam sobie, że zastanawiasz się nad każdym napisanym słowem. Jeżeli tak, to dobrze :)
    Naprawdę tak długo będzie trzeba czekać na następny? ;))
    Pozdrawiam^^
    p.s. A to moja tematyka - skoki narciarskie [skrzydlate-rece.blogspot.com] :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się podoba, podejrzewam, ze wszystko dopiero się rozkręca i będzie super ;) a Robertowi tak dobrze, a co ;p
    zapraszam też do siebie (siatkówka) jestem-powietrzem.blogspot.com tam dopiero zaczynam, jak ty i licze na jakies opinie ;)

    OdpowiedzUsuń