Dzień: 22 Maja
Godzina: 12.38 - 16.47
Miejsce: Niemcy, Dortmund
Z Perspektywy Marco
-No, chłopaki do roboty -krzyknął trener i zaczął coś omawiać z Ashley, ale widząc że nic nie robimy, jeszcze raz krzyknął -Mówiłem coś, osiem kółek
-Ale trenerze za co te trzy dodatkowe -powiedział trochę oburzony Lewandowski
-Za to że się wczoraj leniliście -klasnął w dłonie, dając na do zrozumienia że mamy zacząć trening. Wszyscy posłusznie zaczęliśmy biegać. Nagle podbiegł do mnie Mario.
-Niezła laska -powiedział patrząc się na panią psycholog, w odpowiedzi dostał z otwartej dłoni w głowę -No co?
-Czy, aby o czymś nie zapomniałeś? -zapytałem się chłopaka, ale widząc że chłopak robi dziwną minę co miało znaczyć że nie wie o co chodzi, wytłumaczyłem mu -Masz dziewczynę
-A ty to nie? -powiedział oburzony moim zachowanie Mario
-Stary, jaki ty tępy jesteś -pokręciłem z niedowierzaniem głową -No właśnie nie mam
-Aa, no tak -odpowiedział Mario, przeczesując ręką włosy -To życzę ci powodzenia z panią psycholog. -mężczyzna uśmiechnął się znacząco i ruchem głowy wskazał na blondynkę. Ukradkiem odwróciłem się i spojrzałem na nią. Zauważyłem że dokładnie lustruje mnie wzrokiem nie zważając na to że się właśnie na nią patrzę. Było jej do twarzy w rozpuszczonych kręconych włosach ze spiętą grzywką, dziś miała na sobie różowo-pomarańczową koszulę, zwykłe dżinsy i co dziwne botki na wysokim obcasie w kolorze koszuli.
-Chłopaki -zawołał nas trener wymachując w górę rękami, przywołując nas do siebie. Po chwili wszyscy stali przed Klopp'em. Nawet Ashley stanęła, ale za nim. -Jak wiecie niedługo finał Champions League i wylatujemy do Londynu. Lot jest za dwa dni, a do tego czasu macie wolne. -rozległy się oklaski -Bayern to jeden z najlepszych zespołów na świecie i to starcie będzie bardzo dla was trudne. Musicie być przygotowani do tego mentalnie. A teraz idźcie się przebrać i odpoczywajcie w domu. Wszystkim jutro wyśle informację na e-mail gdzie i o której jest samolot. -na naszych twarzach zagościły szerokie uśmiechy i poszliśmy do szatni.
-Reus, co ty taki jakiś inny nie używałeś dzisiaj żelu? -spytał Piszczu śmiejąc się i mówiąc coś pod nosem w sowim ojczystym języku.
-A akurat nie -zrobiłem smutną buźkę i poszedłem pod prysznic. Po piętnastu minutach cały mokry wyszedłem w samym ręczniku do szatni. Niestety to był nieprzepisowe więc nie byłem tak bardzo luźny jak przedtem, nie zważając na to że byłem sam w pomieszczeniu. Szybko się przebrałam i wyszedłem z pomieszczenia. Uśmiechnąłem się zwycięsko myśląc że dziś Kuba na pewno zrobi imprezę.
-Do widzenia -krzyknąłem widząc otwarte drzwi od pokoju trenera, ale przechodząc obok nich widzę że nie jest sam znów omawia coś z Benson. Z torbą treningową przeszedłem przez następny korytarz i wszedłem z budynku. Szukając wzrokiem swojego samochodu wyciągnąłem z kieszeni od spodni telefon oraz kluczyki od auta. Kiedy już znalazłem swoje auto wrzuciłem do bagażnika torbę treningową i wsiadłem do środka. Przemierzając trasę do swojego domu słuchałem z ciszonego radia. Nagle w radiu zabrzmiały pierwsze nuty piosenki Next To You - Justin'a Bieber'a -co od razu poprawiło mi humor- włączyłem na fula radio. Otworzyłem jedną z przednich szyb, żeby do środka wpadło świeże powietrze. W takich chwilach z chęcią bym zapalił papierosa, jednak nie mogę ze względu na zawód który wykonuję. Zaciągnąłem się powietrzem i poczułem jak kropla wody pada na mnie. Pewnie dlatego że zaczynało już padać. Z niechęcią zamknąłem szybę i stanąłem na światłach. Zmieniłem bieg, przyspieszyłem i po chwili znalazłem się na swoim podwórku. Szybko wyłączyłem samochód i jeszcze szybciej wysiadłem z niego żeby za bardzo nie zmoknąć. Nie zabierając torby z bagażnika pobiegłem do drzwi wejściowych. Po kilku, czy kilkunastu sekundach znalazłem się już w swoim królestwie. Zapaliłem światło -czego od razu pożałowałem, bo na zewnątrz było ciemno i nie mogłem spokojnie spojrzeć. Pomrugałem kilka razy żeby przyzwyczaić się do światła. Pomogło, bo po minucie spokojnie chodziłem po domu. Włączyłem telewizor c o jest czystą zasługą sprzątaczki, która położyła pilot od telewizora na stoliku obok niego. Spojrzałem na telewizor i widząc że nic ciekawego nie leci, przełączyłem na kanał muzyczny.
Dzień: 22 Maja
Godzina: 17.25
Miejsce: Niemcy, Dortmund
Z Perspektywy Ashley
-Wyciągnąłeś mnie do miasta tylko po to żeby mi powiedzieć że twoi rodzice do ciebie przyjeżdżają? -spytałam trochę oburzona zachowaniem swojego przyjaciela. Mats tylko jęknął z niezadowolenia, chyba myślał że mu pomogę to odkręcić.
-Będziesz udawać moją dziewczynę? -spytał z błaganiem w głosie że bałam się że za chwilę się rozpłacze jak mała dziewczynka. Jednak ten tylko walnął się ręką w czoło i czekał na moją odpowiedź.
-Dobra -powiedziałam zdenerwowana i wstałam od stolika w kawiarni -To od jutra tak?
-Tak i przyjedź do mnie -uśmiechnął się w moją stronę i poszedł zapłacić za nasze zamówienie, które i tak nie było do końca zjedzone. Wychodząc z pomieszczenia mężczyzna wyciągną kluczyki od samochodu. Po chwil znajdowaliśmy się w środku auta. Mats podwiózł mnie do domu i wszedł na luzie do niego. Patrzyłam z niedowierzaniem na to kiedy chłopak przeskoczył przez płot. Jednak z drzwiami musiał się nieźle poszarpać, ale przypomniał sobie gdzie chowam klucz i od kluczył drzwi. Spojrzałam na niebo w miną "Boże widzisz, a nie grzmisz" i ty właśnie się pomyliłam, bo zaczęło grzmieć. Z desperacją poszłam w ślady mojego przyjaciela. Nie spędziłam tego czasu z nim zbyt przyjemnie, bo wyłączyli prąd, a mój towarzysz opowiadał mi jakieś kompletnie wymyślone -tak mi się wydawało kiedy mówił o jakiś braciach i matce, która na każdym palcu miała pierścionek, a on od cieli jej palce - straszne historie.
O Autorki. Hej, cześć czołem. Co tam u was? Ja mam małą podnietę z tego że nasza RP gra mecz 4. Co myślicie żeby zacząć pisać opowiadanie o Szczęsnym i jak wam się podoba nowy wygląd bloga?. Wczoraj urodziny miał Reus. No więc, kochanie moje życzę ci wszystkiego najlepszego i spełnienia marzeń. Trochę spóźnione życzenia ale zawsze coś. Odpowiedzcie w komentarzach na pytania.
-Aa, no tak -odpowiedział Mario, przeczesując ręką włosy -To życzę ci powodzenia z panią psycholog. -mężczyzna uśmiechnął się znacząco i ruchem głowy wskazał na blondynkę. Ukradkiem odwróciłem się i spojrzałem na nią. Zauważyłem że dokładnie lustruje mnie wzrokiem nie zważając na to że się właśnie na nią patrzę. Było jej do twarzy w rozpuszczonych kręconych włosach ze spiętą grzywką, dziś miała na sobie różowo-pomarańczową koszulę, zwykłe dżinsy i co dziwne botki na wysokim obcasie w kolorze koszuli.
-Chłopaki -zawołał nas trener wymachując w górę rękami, przywołując nas do siebie. Po chwili wszyscy stali przed Klopp'em. Nawet Ashley stanęła, ale za nim. -Jak wiecie niedługo finał Champions League i wylatujemy do Londynu. Lot jest za dwa dni, a do tego czasu macie wolne. -rozległy się oklaski -Bayern to jeden z najlepszych zespołów na świecie i to starcie będzie bardzo dla was trudne. Musicie być przygotowani do tego mentalnie. A teraz idźcie się przebrać i odpoczywajcie w domu. Wszystkim jutro wyśle informację na e-mail gdzie i o której jest samolot. -na naszych twarzach zagościły szerokie uśmiechy i poszliśmy do szatni.
-Reus, co ty taki jakiś inny nie używałeś dzisiaj żelu? -spytał Piszczu śmiejąc się i mówiąc coś pod nosem w sowim ojczystym języku.
-A akurat nie -zrobiłem smutną buźkę i poszedłem pod prysznic. Po piętnastu minutach cały mokry wyszedłem w samym ręczniku do szatni. Niestety to był nieprzepisowe więc nie byłem tak bardzo luźny jak przedtem, nie zważając na to że byłem sam w pomieszczeniu. Szybko się przebrałam i wyszedłem z pomieszczenia. Uśmiechnąłem się zwycięsko myśląc że dziś Kuba na pewno zrobi imprezę.
-Do widzenia -krzyknąłem widząc otwarte drzwi od pokoju trenera, ale przechodząc obok nich widzę że nie jest sam znów omawia coś z Benson. Z torbą treningową przeszedłem przez następny korytarz i wszedłem z budynku. Szukając wzrokiem swojego samochodu wyciągnąłem z kieszeni od spodni telefon oraz kluczyki od auta. Kiedy już znalazłem swoje auto wrzuciłem do bagażnika torbę treningową i wsiadłem do środka. Przemierzając trasę do swojego domu słuchałem z ciszonego radia. Nagle w radiu zabrzmiały pierwsze nuty piosenki Next To You - Justin'a Bieber'a -co od razu poprawiło mi humor- włączyłem na fula radio. Otworzyłem jedną z przednich szyb, żeby do środka wpadło świeże powietrze. W takich chwilach z chęcią bym zapalił papierosa, jednak nie mogę ze względu na zawód który wykonuję. Zaciągnąłem się powietrzem i poczułem jak kropla wody pada na mnie. Pewnie dlatego że zaczynało już padać. Z niechęcią zamknąłem szybę i stanąłem na światłach. Zmieniłem bieg, przyspieszyłem i po chwili znalazłem się na swoim podwórku. Szybko wyłączyłem samochód i jeszcze szybciej wysiadłem z niego żeby za bardzo nie zmoknąć. Nie zabierając torby z bagażnika pobiegłem do drzwi wejściowych. Po kilku, czy kilkunastu sekundach znalazłem się już w swoim królestwie. Zapaliłem światło -czego od razu pożałowałem, bo na zewnątrz było ciemno i nie mogłem spokojnie spojrzeć. Pomrugałem kilka razy żeby przyzwyczaić się do światła. Pomogło, bo po minucie spokojnie chodziłem po domu. Włączyłem telewizor c o jest czystą zasługą sprzątaczki, która położyła pilot od telewizora na stoliku obok niego. Spojrzałem na telewizor i widząc że nic ciekawego nie leci, przełączyłem na kanał muzyczny.
Dzień: 22 Maja
Godzina: 17.25
Miejsce: Niemcy, Dortmund
Z Perspektywy Ashley
-Wyciągnąłeś mnie do miasta tylko po to żeby mi powiedzieć że twoi rodzice do ciebie przyjeżdżają? -spytałam trochę oburzona zachowaniem swojego przyjaciela. Mats tylko jęknął z niezadowolenia, chyba myślał że mu pomogę to odkręcić.
-Będziesz udawać moją dziewczynę? -spytał z błaganiem w głosie że bałam się że za chwilę się rozpłacze jak mała dziewczynka. Jednak ten tylko walnął się ręką w czoło i czekał na moją odpowiedź.
-Dobra -powiedziałam zdenerwowana i wstałam od stolika w kawiarni -To od jutra tak?
-Tak i przyjedź do mnie -uśmiechnął się w moją stronę i poszedł zapłacić za nasze zamówienie, które i tak nie było do końca zjedzone. Wychodząc z pomieszczenia mężczyzna wyciągną kluczyki od samochodu. Po chwil znajdowaliśmy się w środku auta. Mats podwiózł mnie do domu i wszedł na luzie do niego. Patrzyłam z niedowierzaniem na to kiedy chłopak przeskoczył przez płot. Jednak z drzwiami musiał się nieźle poszarpać, ale przypomniał sobie gdzie chowam klucz i od kluczył drzwi. Spojrzałam na niebo w miną "Boże widzisz, a nie grzmisz" i ty właśnie się pomyliłam, bo zaczęło grzmieć. Z desperacją poszłam w ślady mojego przyjaciela. Nie spędziłam tego czasu z nim zbyt przyjemnie, bo wyłączyli prąd, a mój towarzysz opowiadał mi jakieś kompletnie wymyślone -tak mi się wydawało kiedy mówił o jakiś braciach i matce, która na każdym palcu miała pierścionek, a on od cieli jej palce - straszne historie.
O Autorki. Hej, cześć czołem. Co tam u was? Ja mam małą podnietę z tego że nasza RP gra mecz 4. Co myślicie żeby zacząć pisać opowiadanie o Szczęsnym i jak wam się podoba nowy wygląd bloga?. Wczoraj urodziny miał Reus. No więc, kochanie moje życzę ci wszystkiego najlepszego i spełnienia marzeń. Trochę spóźnione życzenia ale zawsze coś. Odpowiedzcie w komentarzach na pytania.